Pakowanie naszego zycia & wyjazd z Londynu

PAKOWANIE NASZEGO ŻYCIA & WYJAZD Z LONDYNU

Stąd piszemy:

 

Październik 19, 2016
by Hanna & Zach

Wszystko gotowe! Nasza przygoda wreszcie może się zacząć - jesteśmy przygotowani na podróż dookoła świata i oficjalnie wyprowadziliśmy się z Londynu. Dodamy tylko, że ostatnie kilka dni nie były proste! 'Pakowanie swojego życia' było naprawdę trudne. Wreszcie zobaczyliśmy ile niepotrzebnych rzeczy przybyło nam przez ostatnie kilka lat. Czuliśmy się okropnie, myśląc o tym, ile pieniędzy wydaliśmy kupując te wszystkie rzeczy, z których większość była zupełnie niepotrzebna. 
Czujemy się teraz o wiele lepiej, tak jakby 'uporządkowanie naszego życia' miało pozytywny wpływ na pracę naszych mózgów! Teraz, gdy pozbyliśmy się tylu rzeczy, a to co zostało jest szczelnie zapakowane w pudełkach, mamy mniej spraw, o które musimy się martwić. Wszystko, co nam potrzebne jest w naszych plecakach i musi nam wystarczyć na co najmniej kolejne 12 miesięcy. Jest to świetne uczucie!

Zdecydowaliśmy się być bezwzględni podczas sortowania wszystkich rzeczy. Nie było sensu zostawiać pary butów z zepsutymi podeszwami albo jeansów, które dalej miały metki z ceną...Jednak były to rzeczy, które zaśmiecały naszą szafę!
Ponieważ nie chcieliśmy ich wyrzucać, ponieważ mogłyby bez problemu zostać jeszcze użyte, zdecydowaliśmy się oddać je do sklepów charytatywnych. W Anglii, takie sklepy są na porządku dziennym - organizacje charytatywne, które pomagają ludziom chorym na raka/choroby serca itp. sprzedają je, aby zarobić pieniądze na pomoc chorym. Pomaganie innym zmotywowało nas do skończenia tego mozolnego zadania jakim było spakowanie całego domu.

Pudła piętrzące się do sufitu...

Pudła piętrzące się do sufitu...

Po tym, co wydawało się nam setnym dniem pakowania, cała sentyment związany, z tym, co posiadaliśmy, powoli się ulatniał, bo chcieliśmy jak najszybciej skończyć ten nieprzyjemny proces. Na początku zamierzaliśmy zmieścić nasze rzeczy w pięciu lub sześciu pudłach, ale szybko doszliśmy do wniosku, że będzie ich około 25! Wtedy przestaliśmy zwracać uwagę na to co CHCIELIŚMY sobie zostawić, a skupiliśmy się na tym, co POTRZEBOWALIBYŚMY, jeśli wrócimy do Londynu po podróży. Ale i tak pudła piętrzyły się do sufitu, nie byliśmy pewni co przyjdzie nam z nimi zrobić...

Całe szczęście, że mogliśmy liczyć na naszych przyjaciół, ich piwnice i rower z przyczepką!!!

Wiele kilometrów na rowerze z przyczepką i wycieczek po spróchniałych schodach do piwnicy, i cztery lata w Londynie pod postacią rzeczy zostały bezpiecznie upchnięte w piwnicach naszych przyjaciół.

Po spakowaniu wszystkich rzeczy czuliśmy się dziwnie - właśnie zostawiliśmy nasz dotychczasowy styl życia! Postanowiliśmy podsumować to, co czuliśmy...

Zach - 

Jak podsumować wszystko co zdarzyło się w mieście, które dało mi tak wiele w tak krótkim okresie czasu?
Powiem krótko, inaczej będę musiał rozpisać się na 10 stron o dobrych i tych gorszych czasach, które miałem okazję przeżyć w Londynie.

Zach i jego magiczna przyczepka.

Zach i jego magiczna przyczepka.

Przede wszystkim, muszę powiedzieć Londynowi 'Dziękuję' za to, że jest tak wspaniały. Dziękuję za wszystkie cudowne wspomnienia i chwile - kąpiel w Tamizie (nie polecam!), Sylwester spędzony z dwojgiem moich najulubieńszych ludzi, ogniska w ogródku i niezapomniane noce w lokalnym barze. Dziękuję też wszystkim ludziom, których poznałem, i o których nigdy nie zapomnę - jesteście moimi odbiorcami na tym blogu, i mam nadzieję, że wiecie jak bardzo doceniam Waszą przyjaźń!

Dziękuję też Londynowi za zmianę mojego życia - musiałem wybrać się na drugą stronę świata, żeby odkryć kim tak naprawdę jestem i co chcę w życiu osiągnąć. Ale przede wszystkim, chcę podziękować Londynowi za tę jedną czwartkową noc (podczas której powinienem wracać do domu zamiast imprezować) - jeśli nie ta noc, to nigdy nie spotkałbym swojej cudownej żony!

Londyn zawsze będzie mieć specjalne miejsce w moim sercu i będę za nim bardzo tęsknił. Ale czas iść do przodu i zobaczyć co świat ma do zaoferowania.

Hanna -
Naprawdę uwielbiam Londyn - zawsze myślałam, że to miejsce jest miastem moich marzeń. Jednak po kilku latach stwierdziłam, że nie mogę być tego pewna, ponieważ nie widziałam 'całego świata'!

W Londynie podobało mi się to, że wszystko jest tak łatwo dostępne, o każdej godzinie i każdego dnia. Myślałam, że Londyn jest miastem dla mnie, ponieważ jest tak niecierpliwy jak ja. Dalej tak uważam, ale jakiś czas temu zauważyłam, że zaczęłam traktować łatwość w dostępie do wszystkiego, czego człowiekowi 'potrzeba', jako coś naturalnego
. Dlatego przeoczyłam, że jedyną rzeczą, której zaczęło mi brakować był czas! Ciągle mi go brakowało. Niestety w Londynie ciężko było mi go znaleźć - tam zawsze jest coś do załatwienia, są prace do wykonania, ludzie do spotkania i cele do osiągnięcia. To wszystko oczywiście może być świetne, ale ja muszę znaleźć mój własny rodzaj tempa, w którym zdecyduję się żyć. 

Plecak gotowy na wyjazd!

Plecak gotowy na wyjazd!

Jeśli nie Londyn, nigdy nie otworzyłabym oczu na wiele wspaniałych rzeczy, kultur i ludzi. Nigdy nie poszerzyłabym swoich horyzontów tak bardzo jak udało mi się to w tym mieście. Dlatego też, wyjazd z miejsca, które mogłam nazwać domem był bardzo trudny, ale tak naprawdę nigdy nie powiedziałam mu 'Żegnaj', było to raczej 'Do zobaczenia'.

Nawet 'prosty' akt spakowania wszystkich moich rzeczy sprawił, że zauważyłam w sobie wielką zmianę. Zawsze miałam tyle ubrań i bibelotów. Były wszędzie - wypełniały moją szafę, sprawiały, że moje szuflady nie chciały się zamknąć i zalegały moje półki. Ale tak naprawdę, zawsze brakowało mi czasu, aby cieszyć się tym dobytkiem - ubraniami, których nie miałam okazji nosić, kosmetykami, które leżały na dnie szafek...Samo myślenie o moim zagraconym pokoju sprawiało, że czułam się zmęczona!

Decyzja o pozbyciu się większości tych rzeczy była dla mnie niemałym wyzwaniem! Sukienka, w której zdałam prawo jazdy, albo ta, którą miałam na sobie, gdy Zach zapytał się mnie czy chcę być jego dziewczyną - mogłabym przywołać wspomnienia, o wszystkim, co posiadałam, ale było to oczywiste, że nie mogę tego zatrzymać. Nie używałam wielu z tych ubrań i drobiazgów przez lata, a nawet o nich zapomniałam, więc stwierdziłam, że nie będą mi potrzebne. Zdecydowałam, że wolę tworzyć wspomnienia, które zamiast oparte na własności, będą tworzone w pięknych miejscach i na nieodkrytych drogach.

 
Mama Hani odebrała nas z lotniska i przy okazji pomogła z noszeniem rzeczy :)

Mama Hani odebrała nas z lotniska i przy okazji pomogła z noszeniem rzeczy :)

 

Był to pierwszy krok do rozpoczęcia nowego stylu życia. Taka wielka zmiana - pozbyć się prawie wszystkiego i być zdolną do funkcjonowania tylko dzięki temu, co będę mogła zmieścić w plecaku.

Moimi ostatnimi myślami przed wyjazdem z Londynu były te dotyczące wspaniałych ludzi, których miałam okazję spotkać, z którymi udało mi się pracować, i którzy zostali moimi przyjaciółmi - dziękuję! 
Bo czym byłoby to miasto, gdyby nie jego wspaniali mieszkańcy pochodzący z różnych kultur i warstw społecznych? Dziękuję każdemu, kto czegoś mnie nauczył, wszystkim, którzy poświęcili mi swój czas, a także tym, którzy go dla mnie nie mieli, bo to pokazało mi kto jest moim prawdziwym przyjacielem. Dziękuję tym, którzy pozwolili mi dla siebie pracować, a także tym, którzy nie dali mi tej szansy, bo to pokazało mi jak mogę się poprawić. To miasto dało mi wiele dobrych i złych lekcji oraz tyle samo uśmiechów ile łez - wszystko było jednak tego warte!

Przede wszystkim, Londyn dał mi najlepszy prezent na świecie - mojego najlepszego przyjaciela i męża, z którym mam szczęście wyruszyć w tą podróż - czy mogłoby być lepiej?!

Dziękuję Tobie Londynie i do zobaczenia kiedyś, kiedy nauczę się o życiu tyle ile się da!

Poniżej możecie zobaczyć mozolny proces pakowania, przez który musieliśmy przebrnąć...To był tylko początek!

H&Z